Wszystkie zamieszczane zdjęcia i teksty są mojego autorstwa i
podlegają ustawie o ochronie prawa autorskiego (Dz.U. 2006 nr 90 poz. 631).
Zabrania się kopiowania, wykorzystywania i rozpowszechniania bez mojej zgody

sobota, 2 listopada 2013

Medal za tolerancję

 
 
W październiku w mojej skrzynce znalazłam nowy egzemplarz "Łowca Galicyjskiego". Pomyślałam, że Pani Magda o mnie pamięta i przysłała mi w ramach sympatii, abym poczytała. Przeglądnęłam więc pobieżnie i zostawiłam na stole w kuchni.

Wieczorem usłyszałam głośny śmiech mojego męża. Pytam więc, co Go tak rozbawiło. Popatrzył na mnie i pyta dlaczego nie pochwaliłam się medalem za tolerancję, który przyznała mi redakcja "Łowca"?. Zdziwiłam się trochę, bo nie zauważyłam tego, ale pomyślałam, że to tłumaczy dlaczego gazeta do mnie przyszła.

Mój mąż  czyta więc na głos:

"Tolerancja (łac. tolerantia- "cierpliwa wytrwałość" pochodzi od łac. czasownika tolerare- "wytrzymać", "znosić", "przecierpieć"). W sensie najbardziej ogólnym oznacza on postawę wykluczająca dyskryminację ludzi, których sposób postepowania oraz przynależność do danej grupy społecznej może podlegać dezaprobacie przez innych pozostających w większości społeczeństwa.
Sytuację, żon myśliwych (pewnie wielu), doskonale obrazuje materiał zamieszczony w naszym kwartalniku nr 2 (78), w którym Magdalena Kociuba przedstawia tekst zaczerpnięty z blogu "Okiem  żony myśliwego". W kontekście cyt. materiału ciśnie się na usta pytanie, czy za przedstawioną w tym opisie postawę, w której autorka potrafiła zaakceptować (początkowo niezrozumiałe dla niej) hobby swojego męża, nie należałoby przyznać jej medalu za tolerancję? W naszym przeświadczeniu tak (...)"

 
Potem komentuje dalej: "Ja nawet sprawy sobie nie zdawałem, że mam taką tolerancyjną żonę. Już dzwonie do Korzona (czyt. nasz kolega, właściciel Makamy, która produkuje te odznaczenia), żeby mi jeden taki order przygotował. Jeszcze w tym tygodniu ja Ci taki wręczę". I nakręcił się mój myśliwy na objaśnianie mi,  co taki medal oznacza, że awantur z powodu lasu zero, że zakazów nie ma, z wszystkim się zgadzam i niczego nie neguję.... srutu..... tutu.....:)
 
Popatrzyłam na niego z uśmiechem ironicznym  i powiedziałam, żeby wstrzymał się z tym orderem dla zasłużonych żon, bo strasznie mu się dzisiaj dowcip wyostrzył.

Skwitowałam:   "Kupisz mi taki za 12 lat- na 20 rocznice ślubu!"
                              No jeśli, jeśli....................
                              do tego czasu się z Tobą nie rozwiodę
                              - MARZYCIELU!".