Wszystkie zamieszczane zdjęcia i teksty są mojego autorstwa i
podlegają ustawie o ochronie prawa autorskiego (Dz.U. 2006 nr 90 poz. 631).
Zabrania się kopiowania, wykorzystywania i rozpowszechniania bez mojej zgody

piątek, 14 grudnia 2012

WEEKEND

Dzisiaj jest sobota- każdy o tym wie,
więc ja jak to zwykle w domu sama tkwie.

Mój Kochany znowu pojechał do lasu,
polować na zwierza, dla mnie nie ma czasu.

Kolejny już tydzień w lesie "se" szaleje,
polując na dziki- przemierzając knieje.

Widocznie to bardziej chłopaka rajcuje,
niż jego dziewczyna co mu czasem truje.

W lesie gdzieś pochodzi, pogra i pośpiewa,
postrzela do zwierza, poogląda drzewa.

Czasem też chłopaczek i dzika napotka,
dzik dla myśliwego, to zdobycz jest słodka.

Poluje na niego, męczy się i stęka.
I tak to zazwyczaj daremna udręka,
bo dzik w krzakach zniknie zaszyje sie w knieje,
a z mego Lubego pół lasu się śmieje.

Kiedy lisa widzi, to strzela od razu,
lecz w swym całym życiu nie trafił ni razu.

A gdy Pan jelonek na horyzont staje,
ciśnienie podnosi i nadzieje daje.
Lecz uroczy uśmiech bardzo szybko znika,
kiedy Pan jelonek po strzale wciąż bryka.

Lecz mego mężulka klęski nie zrażają,
wręcz całkiem odwrotny wpływ na niego mają.

I tak co tygodnia biedak w bór uderza.
Śmieszy swych kolegów, no i straszy zwierza.

Ja zaś mam nadzieję minie ta udręka,
bo mnie już ze zlości swędzi prawa ręka.

Życzę by nie zaczął soboty od nowa,
bo ja gwarantuję- spadnie czyjas głowa.



                                   (Wiersz napisany kika ładnych lat temu)