Wszystkie zamieszczane zdjęcia i teksty są mojego autorstwa i
podlegają ustawie o ochronie prawa autorskiego (Dz.U. 2006 nr 90 poz. 631).
Zabrania się kopiowania, wykorzystywania i rozpowszechniania bez mojej zgody

piątek, 18 stycznia 2013

Czas nas uczy pogody

Marzec- jedyny miesiąc kiedy można coś razem zaplanować.

Poza tym miesiącem kalendarz myśliwego jest bardzo napięty. Nie znam szczegółowo kalendarza polowań, ale u mnie w domu najbardziej odczuwam lato- kozły ( szczególnie wyglądanie kolejnych myłkusów, których u nas w domu jest chyba......hmmmm- na pewno najwięcej w województwie opolskim ), jesień- jelenie i zima niekończące się zbiorówki, zbiorówki, zbiorówki.

 
 

 
 
 

Pamiętam takie zdarzenie z lata:
Jestem w  siódmym m-cu ciąży z pierwszą córką, mój mąż szykuje się na podbój borów stobrawskich, w poszukiwaniu kozła- myłkusa jakiego świat nie widział. Jest godzina 16.00, może 17.00. Ja- po zakupach poczułam się źle, krótko mówiąc zemdlałam na klatce schodowej, bo ogólnie niezbyt dobrze znosiłam ciążę, a temperatura trzydziestu paru stopni nie pomagała. Koledzy mojego męża właśnie podjechali pod blok i bombardowali jego telefon krótkimi sygnałami. Co zrobił mój mąż? Wciągnął mnie na kanapę w naszym mieszkaniu, obok niej położył telefon i ze słowami na ustach "Jakby co, to dzwoń" wyszedł z domu.

Co Wy na to?

Wtedy myślałam, że go zabiję, byłam przerażona. Przecież gdybym drugi raz zasłabła, to raczej bym nie zadzwoniła.

Dzisiaj- po siedmiu latach razem wiem jedno.... "NIKT NIE ZROZUMIE MYŚLIWEGO". Nikt kto nie jest myśliwym nie pojmie tego, dlaczego przy temperaturze grubo poniżej zera człowiek o zdrowych zmysłach wstaje o 2.00- 3.00 rano i z własnej nie przymuszonej woli jedzie do lasu, bo akurat księżyc jest w pełni, lub dlaczego rezygnuje z super imprezy, bo pod amboną nr "x" chodzą dziki, a pod amboną "y" widziano niesamowitego jelenia.
Nauczyłam się też drugiego:  "Myśliwy, żeby w spokoju (bez zbytnich awantur) pojechać do lasu zrobi wszystko!" Zabierze na zakupy, do galerii, kupi bluzkę lub biżuterię, której normalnie cena przyprawiłaby go o zawrót głowy.
Więc  Moje Drogie Panie, Żony Łowców-  kiedy wiecie, że Wasz mąż i tak pojedzie do lasu, oszczędźcie sobie awantury, które nic oprócz nerwów nie dadzą. Wykorzystajcie to na swoją stronę i spełnijcie swoje najskrytsze zachcianki.

Na początku są ogniste kłótnie, bo człowiek nie rozumie, co w tym lesie jest takiego, że On chce być tam, a nie ze mną, ale z czasem mądrzejemy i  przestajemy walczyć z wiatrakami.


 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 Powyżej wspomniana kolekcja mojego męża- myłkusów (i nie tylko).
 
 


8 komentarzy:

  1. Też jestem żoną myśliwEgo.Od 21 lat mój mąż poluje.Też mnie zostawiał w różnych ważnych momentach mojego życia.Były łzy ,awantury,ogromny żal.Potem nauczyłam się samodzielności.Jego życie było podporządkowane kalendarzowi myśliwskiemu,moje zapełnione obowiązkami wobec dziecka,książkami ,teatrem i spotkaniami towarzyskimi.Mialam tysiąc okazji żeby GO zdradzić,zostawić.NIe zrobiłam tego,za bardzo Go kocham.Kocham wariata.Podobają mi się myśliwi.Są interesującymi ludżmi.Szanuje myśliwych za to że mają pasje.Ale myśliwi są najczęściej egoistami,zapatrzonymi w siebie wariatami.Nies tety bardzo zlym materiałem na mężow.Zony myśliwych to albo smutne Anioły siedzące iczekające na Panów myśliwych w domu,albo Latawce żyjące wlasnym życiem.Myślistwo jest jak nałóg.Oni są uzaleznieni.Cała rodzina jest uzależniona.Cała rodzina ponosi kosekwencje tego że Tatuś mąż jest myśliwym.Cała rodzina musi nauczyć się żyć z myśliwym.Na pewno wspólne życie w miłości i w szacunku wzajemnym jest możliwe,ale trzeba wypracować odpowiednie strategie.Serdecznie pozdrawiam idę gotować obiad.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo poruszył mnie Pani komentarz i bardzo za niego dziękuję. Czytałam go powoli i.... niestety wszystko jest prawdą. My również żyjemy zgodnie z kalendarzem polowań. Jest Pani doświadczoną i mądrą kobietą. Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do dalszej aktywności :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Drogie Panie, proszę powiedzcie mi jak dokładnie wygląda życie żony myśliwego? Pytam dlatego, że mam chłopaka, którego bardzo kocham, ale jest myśliwym. Do obecnej chwili byliśmy na studiach, więc nie mógł za bardzo realizować swoją pasję i dużo czasu razem spędzaliśmy, ale teraz obawiam się tego co będzie. Przeraża mnie to co jest napisane w komentarzach. Zastanawiam się również, czy można zbudować taki związek z myśliwym, żeby mimo wszystko była zachowana równowaga między czasem, który spędza na polowaniu a w domu ze swoją kobietą?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba być bardzo mądrą i cierpliwą kobietą, żeby małżeństwo z myśliwym było udane. Powód do awantury znajdzie się prawie codziennie. Nie można pojąć, co jest w "TYM LESIE". Czasami wydaje się, że wszystko inne nic nie znaczy: ty, dzieci itd. Trzeba się przygotować na radzenie sobie ze wszystkim, dlatego żony myśliwych, które znam są zazwyczaj bardzo zorganizowane i zaradne. Nie były takie zawsze, sytuacja w jakiej się znalazły (związek z myśliwym) zmusiła je do tego. Nie będę pisała, że jest łatwo, bo chociaż mój mąż jest cudownym człowiekiem zbyt wiele czasu spędziłam sama. Szczególnie uciążliwe jest to, kiedy ma się małe dzieci. POLOWANIE- to rodzaj uzależnienia. Jeśli jednak kochasz swojego chłopaka tak mocno jak napisałaś, myślę, że dasz radę temu wszystkiemu i z czasem przyzwyczaisz się do tego- JAK MY WSZYSTKIE:) Powodzenia !!!

      Usuń
  4. Bardzo dziękuję za odpowiedź. Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. A więc nie jestem osamotniona...Żoną jeszcze nie jestem, aczkolwiek wszystko się ku temu skłania. Nie ukrywam,że jego całe życie podporządkowane jest łowiectwu. Całe dnie spędza w lesie z racji tego,że jest również leśniczym.To facet mojego życia, ale dzisiaj już dosyć łez wylałam...Nie mam serca odbierać mu tego co kocha. Ale czy to kocha bardziej niż mnie? Walczę sama ze sobą, bo kocham go bardzo mocno ,ale nie wiem czy chcę tak żyć. Już teraz czuję się bardzo samotna...Piszecie moje Drogie o przyzwyczajeniu.Nie wiem czy w moim wypadku będzie to miało rację bytu- przeraża mnie wizja siebie z dzieckiem i domem na głowie, gdzie mój Luby łapie za flintę i ucieka do lasu! Potrzebuję chyba wsparcia, bo walizka na korytarzu stoi już zapakowana, a kluczyki od auta leżą obok mnie. Życie z myśliwym...Chyba nie dźwignę tego kolejny raz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym napisać, że wszystko się zmieni, ze odpuści, że będzie inaczej, ale nie mogę tego zrobić, bo to nieprawda. Tak wygląda życie z myśliwym. Pisałam już wielokrotnie, że żony myśliwych są albo wiecznie płaczącymi i smutnymi kobietami, albo bardzo zaradnymi osobami- żyjącymi trochę własnym życiem. Jeśli kochasz i On kocha Ciebie, to może nie przekreślaj wszystkiego od razu, przemyśl wszystko raz jeszcze. Wiem co piszę, bo i ja parę razy miałam spakowana walizkę. Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  6. Trzeba mieć powołanie do tego aby być myśliwym, to wstawania w środku nocy, chęć do obserwowania przyrody trzeba mieć we krwi i to kochać. Trzeba także opanować celność i sprawne posługiwanie się bronią.

    OdpowiedzUsuń