Wszystkie zamieszczane zdjęcia i teksty są mojego autorstwa i
podlegają ustawie o ochronie prawa autorskiego (Dz.U. 2006 nr 90 poz. 631).
Zabrania się kopiowania, wykorzystywania i rozpowszechniania bez mojej zgody

sobota, 16 marca 2013

"No i stało się, co miało się stać"

Właśnie minął drugi tydzień od powrotu do pracy. Niepotrzebne były moje obawy o młodsze dziecko. Lenka zaakceptowała swoją nianię totalnie. Kiedy przychodzi czas pożegnania z nią marszczy czółko i robi rogalika, jakby miała zaraz sie rozpłakać, ale macha jej tylko na pożegnanie malutką rączką, na słowa "pa, pa".

Oczywiście nie obeszło się bez niespodzianek, w pierwsze dni stawała równo ze mna o 5.30. Chociaż ja starałam się nawet głośno nie oddychać, żeby jej nie obudzić i tak codziennie historia się powtarzała. I w tym przypadku niania spisała się doskonale, przejmowała Lenkę już w sypialni, głaskała ją po pleckach, pokazywała świat przez okno. Ja w tym czasie mogłam dopić kawę i spokojnie wyjść do pracy. Poza tym po trzech dniach od mojego powrotu Lena zaczęła całe noce płakać. Następnego dnia gorączkować i po wizycie u lekarza okazało się, że ma anginę ropną.  Dzisiaj choroba jest już zażegnana, pozostał tylko wstrętny katar.

No a mój mąż?
Napiszę tylko tyle, że jak czekałam na marzec, tak teraz czekam na kwiecień.

Polowanie, to uzależnienie i on nie potrafi, choć się stara, bez niego normalnie żyć.Zachowuje się jak na głodzie.
Niby wszystko ok, ale jest nerwowy, nie wie co ma ze sobą zrobić, wymyśla zajęcia, a mnie trafia.

W marcu mój myśliwy stał się kibicem piłki nożnej. Ogląda wszystkie mecze. Nawet typu: Mozambik- Urugwaj. Śmieszy mnie to jego nagłe zainteresowanie piłką nożną, bo zdarzało się wcześniej tak, że Polska grała ważny mecz, który nawet ja oglądałam, a On siedział w lesie i tylko jak sobie przypomniał, wysyłał sms-a z zapytaniem o stan bramek.
A teraz: KIBIC (dużymi literami pisany). Hahahaha!!!

Stwierdzam, że mój mąż, żeby funkcjonować normalnie, potrzebuje lasu, jak inni ludzie tlenu.
A ja odzwyczaiłam się już od jego ciągłej obecności w domu i jakoś razem nie potrafimy odnaleźć się w tej marcowej rzeczywistości.

Pogoda ostatnio też nie wpływała pozytywnie, było nijak- szaro, buro i ponuro.
Na szczęście dzisiaj zaświeciło słońce. Oby zostało już z nami na stałe, bo słoneczna wiosna jest piąkną porą roku.


                                                                          Tak ostatnio wyglądają nasze noce :)

10 komentarzy:

  1. Skąd ja to wszystko znam :) Mój długo nie wytrzymał i teraz co drugi dzień jeździ na lisy :) mimo,że ma złamane żebro i nawet sen sprawia mu ból. O dziwo polowania nie :) Wtedy wie,że żyje :) Hubert chory już drugi tydzień na zapalenie oskrzeli ja już się modlę by wrócić do pracy do ludzi bo nocne wycieczki do jego łóżeczka i opiekowanie się nim 24 h na dobę dobija. a tatuś po pracy musi się zrelaksować w lesie a ja po całym dniu z małym czekam jak wierny pies na jego powrót a tu nici bo polowania znowu wygrały:( Byle do wiosny tej ciepłej i słonecznej POZDRAWIAM

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozumiem Cię doskonale! Trzymam kciuki za szybki powrót Hubercika do zdrowia i razem z Tobą czekam na wiosnę. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam, wpisuję się jako "anonim" bo ani mąż myśliwy, ani w rodzinie żadnej sztuki myśliwego...:) niedaleko nas jest wprawdzie strzelnica, i koło łowieckie też niczego sobie, ale ponieważ ja - płeć piękna, nie znająca się na rzeczy, nie pójdę się błaźnić do nich, wolę się drogie Panie Was zapytać.
    Ile może kosztować pojedyncze poroże (czaszka na desce osadzona) z tym, że poroże ma 3 wypustki, nie wiem czy się zrozumiale wyraziłam:/, mam w domu większe poroże (jak ja je nazywam, takie jebuckie:D i ono ma po 7 tych wyrostków/wypustków - na serio nie wiem jak to nazwać:/ ) i stwierdziłam, że fajnie by było mieć jeszcze 2-4 mniejsze koło niego, ale też nie pójde w ciemno i sienie zapytam, powiedzą mi cene, że kopara mi opadnie, i tyle mnie będą widzieli....:( jeśli moge prosić o cenę orientacyjną byłabym bardzo wdzięczna, a blog mnie sie bardzo podobać:) jak to mawia siostrzeniec:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam serdecznie! Niestety nie wiem jak cenią się takie rzeczy. Zobacz na allegro- tam w zakładce sporty- myśliwstwo są wystawione na sprzedaż poroża itp. Pozdrawiam i zapraszam ponownie na bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  5. żona myśliwego :)24 marca 2013 01:04

    Witam :) Mój powrót do pracy też nie okazał się tak tragiczny jak sobie wyobrażałam :) Mój mały Skarb rozrabia z babciami :) A ja... czekam na koniec pracy żeby zobaczyć jak moje maleństwo cieszy się jak wracam do domu :) Fakt,że na koniec dnia padam, ale mój mąż niestety tego nie widzi i oczywiście wyjazd do lasu jest obowiązkowy ,a ja zostaje w domu z dzieckiem i wszystkimi obowiązkami ;/ No cóż...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nareszcie! dzień dobry! Z niecierpliwościa oczekiwałam informacji jak to u Was przebiegło. Cieszę się, że jest ok. Z czasem opanujesz umiejętność radzenia sobie ze wszystkim , bo my żony myśliwych jesteśmy w stanie (i musimy) dać sobie radę z domem, dziećmi itd. bez pomocy mężów. Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
    2. PS. Żeby uświadomić mężowi ile robisz w domu i jak to jest zajmować się dzieckiem, polecam wypad z przyjaciółkami na kawę lub piwo. Ja robię tak raz w miesiacu, w piątek. Nie pytam, tylko oznajmiam odpowiednio wcześniej, że wychodzę.A kiedy wracam późno- mój mąż jest strasznie zmęczony :) A co! Nam też coś się od życia należy :)

      Usuń
  6. Witam, sprawdzałam, ale cenią się różnie:) aaa najwyżej zbłaźnię się i pójdę na strzelnicę:) w końcu śmiech to zdrowie:) a nie odpuszcze tych poroży, mam wizję i ją wprowadzę w życię za niedługo:) dziękuję za odpowiedź, a na bloga wpadam już od jakiegoś czasu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli jest wizja, to trzeba ją koniecznie zrealizować, Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. nawet nie musiałam się błaźnić w kole łowieckim:) ale już wiem, że poroże czternastaka (jak dobrze zapamiętałam) z czaszką, na desce do 300 zł u nas chodzi, a mniejsze wiadomo mniej:) u nas, zapewne wśród jego znajomych z koła...przynajmniej tak mi myśliwy powiedział, że za tyle poszło u niego niedawno:) cena przystępna, chata wysoka na 3,20 m, błogosławieństwo męża dostałam to tylko czekać za remontem i jazda:)
      a blog super jest, podziwiać tylko za cierpliwość i organizację w domu przy dwójce dzieciaczków:)

      Usuń