Wszystkie zamieszczane zdjęcia i teksty są mojego autorstwa i
podlegają ustawie o ochronie prawa autorskiego (Dz.U. 2006 nr 90 poz. 631).
Zabrania się kopiowania, wykorzystywania i rozpowszechniania bez mojej zgody

czwartek, 14 lutego 2013

Trudne powroty


Dzisiaj dotarło do mnie, że to już połowa lutego minęła i za dwa tygodnie rozpoczynam akcję "Mama wraca do pracy". Jak na razie myśl ta wprawia mnie w stan dziwnej nadpobudliwości, której nie potrafię opisać. Tyle mam do zrobienia: okna myć trzeba, w szafkach dzieci sprzątać, za małe ubranka odłożyć.... itd.
Wszystkie te tysiąc rzeczy kłębi się w mojej głowie, a zapału brak. Winna jest trochę pogoda, bo to, co się dzieje za oknem nie daje mi w żaden sposób mobilizacji.
Zegar zaś tyka i czas mija i bliżej, bliżej do opuszczenia rodzinnych pieleszy i oddania się w wir pracy.

Wczoraj pierwszy raz była u nas niania. Bardzo sympatyczna Pani po 50-tce. Moje dziecko, które ma bardzo ostrożne podejście do obcych, dość szybko- jak na nią, zaakceptowało nową osobę w otoczeniu i dało się nawet ponosić na rękach. Umówiłyśmy się jeszcze na parę spotkań przed 1 marca, żeby mogła poznać jej codzienne rytuały i zostać zaakceptowana do końca.

Żal mi tego wszystkiego, co mnie ominie. Kolejnych kroczków, minek przesłodkich, przytulańców i buziaków z rana, kiedy tylko otworzy swoje wielkie niebieskie oczyska, bo z rana jest najsłodsza.
Z drugiej zaś strony- ma już roczek. To co najgorsze za nami. Poradzimy sobie jakoś, bo nie mamy wyjścia. Ja już raz przez to przechodziłam przy starszej córce, więc i teraz dam radę.



Mój mąż też odczuwa nerwową atmosferę i zauważył, że coś wisi w powietrzu. Jemu w pewnym sensie też skończy się laba. Skończy się: "Zrób to, bo jesteś w domu!"

Na szczęście to MARZEC!  H u r r r r a !!!

Ktoś mało wtajemniczony pomyśli, że miesiąc jak każdy inny, ale nic bardziej błędnego. Po pierwsze wiosnę będzie czuć wszędzie i mam nadzieje skończą się śniegi i inne niedogodności związane z zimą. Po drugie zaś i najważniejsze- to martwy miesiąc w kalendarzu myśliwskim, co oznacza brak polowań i obecność męża i taty w domu.

Jak na początek, to całkiem nieźle to wygląda, ale jak zwykle "wszystko wyjdzie w praniu".

Trzymajcie za Nas kciuki.



9 komentarzy:

  1. żona myśliwego :)15 lutego 2013 07:17

    "Mama wraca do pracy"- skąd ja to znam :( Mnie również czeka to za dwa tygodnie. Tylko mój Skarb ma pół roku, jest moim pierwszym dzieckiem i sama myśl o tym,że nie będę z nim spędzać już tyle czasu i ile rzeczy mnie ominie przeraża mnie :( Jedyne pocieszenie, że zostanie na zmianę raz z jedną raz z drugą babcią. Ale.. to nie MAMA ;( Z drugiej strony inne mamusie dały radę to my też damy..chyba :) A jeżeli chodzi o marzec to rzeczywiście myśl o zbliżającej się wiośnie napawa mnie optymizmem, a jeżeli chodzi o las to mój mąż zawsze znajdzie jakiś powód żeby do niego zajrzeć:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Damy radę :) Kto, jak nie my? Całe szczęście istnieją babcie, to dużo lepsza opcja niż niania! Na pocieszenie mogę tylko napisać, że taki maluszek szybko przyzwyczaja się do nowej sytuacji. Najgorsze będą pierwsze tygodnie, a pózniej kartki w kalendarzu zaczną przeskakiwać jak szalone.
      Jeśli chodzi o las, to wiem, że zawsze znajdzie się jakiś pretekst. Mój mąż jednego roku wymyślił fotografowane zwierzyny marcową porą. Dlatego żony myśliwych są takie zaradne jak MY!

      Pozdrawiam serdecznie i jednoczę się myślami w Naszym marcowym powrocie do pracy :) Będzie dobrze !!!

      Usuń
  2. Co do powrotu do pracy, to mimo,że mój maluch też maiła roczek ciężko to przeszłam (chyba gorzej niż on:). co do marca to tak jak piałaś wszystko wyjdzie w praniu i pewnie wyjdzie bo inaczej być nie może:)Dziś już tez jestem sama na trzy dni mój kochany pojechał pod Wrocław z całą ekipą na bażanty. Myślę,że skoro nie pojechał własnym autem to wróci w dobrym humorze i pewnie nad ranem w poniedziałek bo do Świnoujścia ma spory kawałek:) Pozdrawiam mamusie i trzymam kciuki za powrót do pracy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za te słowa wsparcia- miło wiedzieć, że KTOŚ z końca Polski życzy Nam dobrze.
      Jeśli chodzi o Twojego męża, to przyjechał w Nasze okolice. Do Wrocławia od Nas jest 50 km. Nie miałam pojęcia, że myśliwi ze Świnoujścia polują tu na bażanty. Pozdrawiam gorąco Ciebie, Twojego maluszka i piękne polskie morze :)

      Usuń
    2. żona myśliwego :)16 lutego 2013 13:22

      Hmmm... Wczoraj napisałam komentarz i go nie ma :/ Rzeczywiście kto jak nie MY ma dać radę... Damy radę, damy radę, damy radę... Muszę sobie to ciągle powtarzać:) Myślę, że mimo wszystko ja przeżyję to bardziej niż mały :( Tylko My wiemy ile różnych rzeczy kryje się pod słowem myśliwy... Mój mąż poinformował mnie ostatnio (chyba chce żebym się już psychicznie nastawiała :)), że zbliża się czas zawodów strzeleckich... I co ja na to poradzę :)

      Usuń
    3. Przepraszam za komentarz, miałam jakąś awarię związaną z połaczeniem z internetem, coś nacisnęłam nie tak i przez przypadek usunęłam. Uczę się jeszcze obsługi bloggera.
      Co do powrotu do pracy, to ja też myślałam, że mój mąż jakiś urlop weźmie. Jest leśniczym do spraw łowieckich i akuratnie w marcu mógłby sobie na to pozwolić. Najpierw mówił,że nie ma sprawy. Teraz, że nie da rady, bo jedzie na delegację i ma sto innych rzeczy.
      Przypomina mi się piosenka Rodowicz: "Są dwa światy i Nas jest dwoje (...) Ty masz pewnie więcej spokoju, ja mam dzieci." Lalalalaa! Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. żona myśliwego :)18 lutego 2013 13:01

    Piosenka trafiona w 100% :) Tak to już jest z tymi naszymi Panami... Jeżeli chodzi o las i wszystkie sprawy z tym związane to na to zawsze jest czas i nigdy nie da się nic przełożyć czy zmienić, ale jeżeli chodzi o sprawy domowe i rodzinne to nie ma z tym problemu, można zmienić wszystkie plany bo przecież jest polowanie, zawody czy pełnia-hehe:D A My... No cóż.. Ktoś musi się podporządkować... Nie, ktoś musi po prostu ustąpić, żeby było dobrze :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja często ustępuję ze względu na to, że dzieci są małe i ktoś się musi nimi zajmować. Myślę, że to się częściowo skończy jak dzieci podrosną. Boję się tylko tego, że wtedy możemy pójść dwiema różnymi drogami. Niestety żony myśliwych podporzadkowanie się grafikowi męża mają wpisane pod przysięga małżeńską :( Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Powroty do lasu po trudnej zimie też mogą być trudne dla myśliwego. Zimą z resztą też zdarzają się polowania, o ile tylko na to pozwala pogoda. Jak się na takie polowanie przygotować? Na https://www.bron.pl/ można znaleźć broń i inne przydatne akcesoria. Na dłuższe wyprawy do lasu będą to plecaki, latarki, optyka.

    OdpowiedzUsuń