Wszystkie zamieszczane zdjęcia i teksty są mojego autorstwa i
podlegają ustawie o ochronie prawa autorskiego (Dz.U. 2006 nr 90 poz. 631).
Zabrania się kopiowania, wykorzystywania i rozpowszechniania bez mojej zgody

piątek, 18 stycznia 2013

Urządzanie mieszkania nr 1

Po naszym ślubie przeprowadziliśmy się do wymarzonego mieszkania, no....i się zaczęło.

Mój mąż, zapalony myśliwy i syn zapalonego myśliwego, który wpoił mu tradycje myśliwskie, pasję i ukierunkował jego gust- miał własną wizję urządzenia naszego 56 metrowego M2.

Niektórzy myśliwi małą rolę przywiązują do trofeów myśliwskich, tzn. w chwili upolowania jakiegoś "okazu" odczuwają niewątpliwie radość, ale potem np. poroże jelenia, parostki kozła, lub oręż dzika trafiają gdzieś na stertę do garażu, lub na strych.
U mojego męża i teścia jest inaczej. Każde rogi, parostki itp. trafiają na deskę i na ścianę, poza tym mają bogatą kolekcję medalionów z dzika, jelenia, daniela i parę wypchanych zwierząt. Wszystkie te "przedmioty" są dla nich ważniejsze niż cokolwiek innego w domu i strzeżone niczym drogocenne kamienie.

Jak juz wspomniałam, w chwili naszej przeprowadzki,  mój mąż miał już na swoim koncie trochę upolowanej zwierzyny, więc i miał co targać do nowego gniazdka.

Nasze mieszkanie nie było duże, bo składało się z dwóch pokoi, ale za to było wysokie, co dla mnie okazało się zbawienne, gdyż wszystkie zdobycze męża wisiały na wysokości, na którą nawet nie trzeba było patrzeć, ponieważ ja nie podzielałam i chyba nadal nie podzielam zamiłowania męża do trofeów, było mi to na rękę.

Nie obyło się oczywiście bez awantur. Pamiętam, że gdy mąż wieszał w  dużym pokoju nad meblami piąte poroże jelenia, ja powiedziałam: "Umowa była na cztery, albo te rogi, albo ja?!". Po czym M. zaczął wiercić wiartarką kolejną dziurę w ścianie. Ja wtedy widowiskowo wyciągnełam torbę podróżną i zaczęłam sie pakować i............... spędziałm u mojej mamy dwa, czy trzy dni. On nawet mnie nie powstrzymywał, chcąc pokazać jakie, to dla niego ważne.

Drugi raz nie ryzykowałam postawienia go przed takim wyborem :)

Skończyło się na tym, że w salonie wisiały wszystkie medaliony oraz poroża jelenia, a w malutkim przedpokoju wisiało około 60 sztuk parostków rogaczy. Tak...60 sztuk. Wiem, że trudno to sobie wyobrazić, ale tak było.

Musiałam też zrezygnować z nowoczesnego wystroju, bo jak borsuk, czy gęś prezestowałby się w takiej oprawie.

Ostatecznie doszliśmy jakoś do porozumienia i uwiliśmy swoje gniazdko, które było naszą ostoją przez 6 lat.






5 komentarzy:

  1. Trafiłam tu przez przypadek, ale bardzo się z tego cieszę :) Też jestem żoną myśliwego, ale z dwojga złego wolę to niż rekonstrukcje historyczne którymi się wcześniej zajmował, bo dodatkowo jeszcze był założycielem stowarzyszenia. Mało tego że było w domu mnóstwo żelastwa typu bagnety hełmy ok 70 sztuk, kupione lub wypożyczone mundury historyczne itd to jeszcze hobby o wiele droższe, ale tak to już bywa w tym naszym życiu. Aktualnie prowadzimy boczniakarnię i chodzi nam po głowie założenie sklepu myśliwskiego z wypożyczalnią sprzętu, komisem i antykami myśliwskimi oczywiście nie pomijając nowych podstawowych rzeczy, ale zobaczymy co czas pokaże :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo interesujące. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Akurat ja lubię trochę inne wnętrza i muszę przyznać, że właśnie szykuję się do większego remontu. Najbardziej podoba mi się to, że bez problemów w sklepie https://artcorestudio.pl/ mogłam uzyskać doskonałe materiały do wykończenia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak naprawdę ja od jakiegoś czasu posiadam dom i wiem również jak ważną sprawą jest to aby wiedzieć także którego kominiarza do przeglądów wzywać. Z tego co się orientuję to na pewno http://kominiarzszczecin.pl/ są godni polecenia.

    OdpowiedzUsuń